"Pamiętasz tę chwilę kiedy po raz pierwszy ujrzałeś dinozaura?" - czyli moje wspomnienia związane z Jurassic Park.
„Pamiętasz tę chwilę, kiedy po raz pierwszy ujrzałeś dinozaura?”.
Tym cytatem Claire Dearing z nowej części serii „Parku Jurajskiego„, za pozwoleniem naszego redaktora Zilli rozpocznę nostalgiczny artykuł. Artykuł będący powrotem do dzieciństwa i momentu, w którym rozpoczęła się w moim życiu „Dinomania” gdy, jako ośmioletni dzieciak, 1 stycznia 1998 roku obejrzałem po raz pierwszy „Jurassic Park ” Stevena Spielberga. Moje podekscytowanie dinozaurami rozpaliło się 4 miesiące wcześniej, kiedy we wrześniu 1997 roku do kin w Polsce wchodziła kontynuacja pt „Zaginiony Świat: Jurassic Park„, którą bardzo chciałem zobaczyć. Zwłaszcza po masie reklam, jakie pojawiały się wówczas, promujących film. Podobny rozmach marketingowy widziałem jeszcze, kiedy w 2006 roku zrealizowano drugą część „Piratów z Karaibów: Skrzynia Umarlaka„. Trułem rodzicom głowę co każdą sobotę i niedzielę na jesieni 1997 roku, żeby mnie zabrali wreszcie na seans tego filmu, ale oni uznali, że tego typu produkcja jest zbyt drastyczna dla siedmiolatka. Kiedy w grudniu na Canale plus pojawiły się pierwsze zwiastuny świątecznej ramówki w której znalazł się właśnie „Park Jurajski” nie mogłem sobie tego rodzaju pokusie odmówić, a zwłaszcza, że nikt nie pilnował tego co oglądałem po północy w sylwestrową noc. Starszy brat wybył na sylwestra do kolegów, rodzice poszli na imprezę do wujostwa, a mnie zostawiono pod opieką dziadka i babci, którym się wydawało, że po obejrzeniu fajerwerek położyłem się spać, a ja pozwoliłem sobie na akt nieposłuszeństwa, który zaowocował jedną z najszczęśliwszych chwil dzieciństwa. Takiej z którą zawsze mi się kojarzyć będzie zapach zimnych ogni, smak makowca i babcinego rosołu czy krzesła na kółkach, na którym siedziałem, gdy na ekranie telewizora pojawił się poniższy napis w akompaniamencie złowieszczej muzyki Johna Williamsa.
Faktycznie tej nocy po seansie miałem problem z zaśnięciem, ale nie dlatego, że film Stevena Spielberga był tak przerażający, ale dlatego, że nagrałem go sobie na kasetę wideo i nie mogłem się doczekać, aby rano wstać z łóżka i móc go obejrzeć kolejny raz. Czegoś tak ekscytującego w moim dzieciństwie jeszcze nie było ! Ani filmy animowane Walta Disneya, ani Gwiezdne Wojny czy inne dzieło kina familijnego Spielberga jakim było E.T nie zrobiły na mnie tak piorunującego wrażenia. Wszystkie aspekty kinematografii, od aktorstwa po muzykę, stały na tak wysokim poziomie, że stworzyły niesamowitą rozrywkę.
Jednakże to właśnie efekty specjalne były tym, co nadało mu unikalną magię. W tamtych czasach było to w stanie rywalizować tylko z „Termiator 2 : Dzień Sądu.”. Te dinozaury wyglądały po prostu jak żywe ! Rezultaty prac specjalistów od efektów specjalnych stały się dla mnie inspiracją. O wiele cenniejszą pamiątką z dzieciństwa, niż film ze ślubowania na ucznia w szkole podstawowej czy pierwszej komunii były dla mnie nagrania wywiadów z Dennisem Murem, Philem Tippetem, Garym Rydstromem i oczywiście Stanem Winstonem związane z aspektami preprodukcyjnymi „Parku Jurajskiego„. Zwłaszcza tych, które pozwoliły na ożywienie raptorów, tyranozaura, brachiozaura, dilofozaura czy triceratopsa. Oglądając te dokumenty z roku na rok, obojętnie czy pochodziły one z internetu i telewizji czy z materiałów bonusowych na DVD, nabrałem chęci aby kiedyś samemu spróbować zrobić coś bardzo podobnego. Jak powiedziałem, tak zrobiłem i w roku 2009 rozpocząłem swoją przygodę jako weteran-hobbysta od efektów specjalnych. Z własnej praktyki jestem w stanie zaświadczyć, że Phil Tippett miał rację mówiąc:
…to wszystko bardzo ładnie wygląda na ekranie, ale wymaga pracy o jakiej się człowiekowi nie śniło.
Z każdym latem robiłem co raz doskonalsze i bardziej zaawansowane dinozaury zaczynając od zwykłej marionetki kompsognata, poruszanej przy pomocy żyłek aż po ważącego blisko 50 kg ponad 3 metrowej długości pachycefalozaura z ruchomym ogonem i przednimi łapami, którego pieszczotliwie nazwałem Andrzej. Zdjęcie najnowszej mojej makiety, którą zrobiłem na jesieni 2017 roku prezentuje poniżej. Najwięcej frajdy miałem, kiedy trzeba było nakręcić scenę w której ta wielka głowa pterozaura łowi i połyka ryby.
Na tym filmiku jest właśnie sekwencja połykania ryby
A tutaj pterozaur skrzeczy – nie są to odgłosy zgrane z internetu. Zafundowałem pteranodonowi dubbing i sam podłożyłem mu głos.
Film Stevena Spielberga wywarł na mnie nie tylko spory wpływ w zakresie artyzmu, ale również aspekcie popularnonaukowym. Jako dzieciak po seansie „Jurassic Park” nie jednokrotnie chciałem zostać paleontologiem. Zbierałem mnóstwo książek, czasopism, odwiedzałem muzea, słuchałem wykładów i seminariów autorytetów z tej dziedziny naukowej. Nie wyszło mi to, ale pasja do poszukiwania skamieniałości nie dała o sobie zapomnieć. Zilla kiedyś mnie odwiedził, więc jakby co może potwierdzić, że sporo eksponatów u siebie nazbierałem przez ostatnie lata jeżdżąc po różnych stanowiskach mezozoicznych na obszarze Polski i Niemczech. Na jesieni 2016 roku szczęście mi dopisało do takiego stopnia, że trafiłem na środkowo triasowe stanowisko niedaleko Skarżysko- Kamiennej, niezbadane jeszcze wcześniej przez żadnego naukowca. W lipcu oraz we wrześniu 2017 roku, wraz paleontologami związanymi ze Stowarzyszenia Delta, zabraliśmy na terenie odkrywki do preparacji pierwsze skamieniałości. Sporo było tam bezkręgowców oraz gady takie jak notozaury i plakodonty, ale pojawiły się również fragmenty gatunków zwierząt, które jeszcze dotąd były nieznane.
Na wiosnę powinny się ukazać pierwsze opracowania naukowe, zaś o najciekawszym okazie, na jaki tam natrafiono w roku 2017 w trakcie konferencji „Młodzi w Paleontologii„, będzie powiedziane w kwietniu 2018 na Uniwersytecie Warszawskim. Opowiadać będzie o tym Tomasz Singer z JuraPark z Bałtowa. Gerard Gierliński zasugerował , że warto, aby napisać jeszcze publikację o pewnym ząbku, który znaleźliśmy jesienią, ale wykazując się racjonalną sceptycznością uznałem, że jest on słabo zachowany i trzeba poczekać na inne okazy, które będą lepiej zakonserwowane. Planowany termin to wiosna 2018. Moment w którym konsultowałem to znalezisko z Dr. Gierlińskim, uchwyciła na fotografii poniżej Marlena Świło z PIG na uroczystości związanej z 10 rocznicą śmierci Karola Sabatha.
Na fotografii poniżej jest okaz będący fragmentem szkieletu nieznanego gatunku kręgowca znaleziony przez Tomasza Durlika, który został przekazany Tomaszowi Singerowi do preparacji i opracowania naukowego. Obecnie trwa klasyfikacja tego fragmentu kończyny i ustalanie, jaką grupę triasowych gadów to zwierzę mogło reprezentować.
Sporo się zatem wydarzyło od tego momentu, kiedy po raz pierwszy ujrzałem majestatycznego Brachiozaura, który zachwycił Alana Granta, krwiożerczego tyranozaura, poczciwego triceratopsa czy zawzięte Welociraptory. Film Stevena Spielberga 20 lat temu pobudził we mnie pasję, którą dostarczyła mi ekscytujących przeżyć, niepowtarzalnych i wciągających doznań. A przede wszystkim niemożliwą do opisania ciekawość świata, która prawdopodobnie będzie mi towarzyszyć do końca mojego życia. Tego typu produkcję jak „Jurassic Park” inspirują do tego, aby podjąć podróż – tą najciekawszą z możliwych. Taką, którą mogą nam zafundować dinozaury czyli efekty specjalne matki natury. Podróż w naszej wyobraźni, która zaprawdę jest fascynująca.
Słówko od Zilli: Z naszej strony zachęcamy, by fani serii „Jurassic Park” opisali również swoją przygodę związaną z filmem. Najciekawsze, z przyjemnością opublikujemy na łamach strony.