SPOILER: Zakończenie "Jurassic World: Rebirth" mogło wyglądać nieco inaczej

Dramatyczne zakończenie najnowszej odsłony jurajskiej serii mogło być znacznie mniej optymistyczne. Reżyser zdradził, że pierwortnie jedna z kluczowych postaci miała stracić życie.
Poniższy tekst zawiera SPOILERY z Jurassic World: Rebirth.
W wypowiedzi dla serwisu Variety, Gareth Edwards przybliżył nieco kulisy zmian, jakim podlegało zakończenie Rebirth.
Jak wiedzą ci, którzy mieli już okazję obejrzeć najnowszą produkcję, w finałowej scenie filmu Duncan Kincaid (Mahershala Ali) zostaje z tyłu, aby odwrócić uwagę D.rexa od pozostałych bohaterów. Mężczyzna, dzierżąc flarę, wbiega do lasu i odciąga dinozaura, dając swoim kompanom szansę na odpłynięcie z przystani. Kiedy Zora i inni są przekonani, że Duncan zginął w paszczy mutanta, pojawia się kolejna flara, tym razem wystrzelona z pistoletu - Kincaid jednak przeżył! Reszta ekipy szybko wciąga go na łódź i wszyscy razem odpływają bezpiecznie z wyspy.
Jak jednak przyznaje Edwards, pierwotnie los Duncana był znacznie bardziej ponury. Mężczyzna miał rzeczywiście ponieść śmierć w wyniku swojej bohaterskiej akcji, tym samym poświęcając życie, by uratować przyjaciół. Reżyser tak relacjonuje zmiany, jakim ulegało zakończenie:
Zmieniało się w tę i we wtę kilka razy. W wersji scenariusza, którą przeczytałem jako pierwszą, [Duncan] zginął, a ja pomyślałem: „To świetnie!”. Zaczęliśmy starać się o angaż Mahershali i z jakiegoś powodu poczułem, że jeśli już zdobędziemy Mahershalę, to musimy utrzymać go przy życiu, prawda? Ale potem Mahershala przeczytał scenariusz i jego jedyną główną uwagą było: „Czy możemy go zabić?”. Zgodziłem się, więc dołączyłem do "Team Mahershala" i obaj naciskaliśmy, by go zabić; scenariusz zmienił się z powrotem na ukazujący jego śmierć.
Kiedy kręciliśmy, studio powiedziało: "Słuchajcie, nie mamy czasu na dodatkowe ujęcia lub jakiekolwiek poprawki. Na wszelki wypadek nakręćcie trochę materiału, w którym pozostaje żywy". Wiedziałem, jak to działa; cokolwiek nakręcimy, znajdzie się w filmie, więc trzeba być ostrożnym. Pomyślałem: „Jeśli mamy to zrobić, to musi być wersja z klasą, taka, której nie będę się wstydzić”, więc zacząłem wyobrażać to sobie i układać w głowie ujęcia. Aktorzy dali niesamowity występ w tym małym fragmencie i naprawdę mi się to podobało.
Ale kiedy zmontowaliśmy film i przygotowaliśmy wersję reżyserską, ostatecznie wysłałem do studia wersję, w której on umiera. Poszło dobrze, ale studio powiedziało: "Och, wygląda świetnie. Ale czy możemy zobaczyć wersję, w której on żyje?". Nie mieliśmy jej przygotowanej, więc wróciliśmy i zmontowaliśmy ją, a wszyscy po prostu powiedzieli: „To musi być to”. Zrobiliśmy dwa pokazy testowe, a reakcja na jego przeżycie była o wiele szczęśliwsza.

Z perspektywy czysto marketingowej - trudno się dziwić włodarzom studia, że nalegali na nieuśmiercanie postaci Mahershali. Wybitny i powszechnie lubiany aktor ma dzięki temu otwartą furtkę na występ w kolejnych odsłonach serii i może stać się jedną z jej najbardziej rozpoznawalnych twarzy. Trudno też nie zauważyć, że Duncan spotkał się z dużą sympatią ze strony widzów, którzy docenili charyzmę, empatię i tło psychologiczne tego bohatera.
A co wy sądzicie? Czy myślicie, że byłoby lepiej, gdyby Duncan jednak oddał życie za swoich kompanów, czy też cieszycie się, że zostanie z nami na dłużej?