Nowe informacje o "Jurassic World: Rebirth" - początek nowej ery?
Gareth Edwards, reżyser nadchodzącego Jurassic World: Rebirth, w rozmowie z dziennikarzami z serwisu EnterteinmentWeekly uchylił rąbka tajemnicy odnośnie fabuły swojej produkcji, a także podzielił się nadziejami, jakie żywi w związku z przyszłością serii.
Osią całej historii będzie, jak już wiemy od jakiegoś czasu, trio bohaterów odgrywanych przez Scarlett Johansson, Mahersharę Alego i Jonathana Baileya. Ta iście gwiazdorska gromadka wcieli się odpowiednio w najemniczkę Zorę Bliss, kapitana statku Duncana Kinkaida oraz paleontologa Henry'ego Loomisa. Postacie te ma łączyć ze sobą relacja zbliżona do tej, jaką mieli Brody, Quint i Hooper w kultowych Szczękach Stevena Spielberga. Kolejną postacią, jaką poznaliśmy, jest odgrywany przez Ruperta Frienda Martin Krebs, przedstawiciel firmy farmaceutycznej, pragnącej położyć ręce na materiale pochodzącym od dinozaurów. Krebs ma jednak być daleki od stereotypowego, złego prezesa "Big Pharmy".
Motyw, o którym słyszeliśmy od początku powstawania filmu, a więc pozyskiwanie materiału biologicznego od dinozaurów celem wykorzystania ich w biznesie farmaceutycznym, okazuje się jedynie punktem wyjścia dla "prawdziwej" fabuły Rebirth. Edwards zdradził, że historia zawiąże się, kiedy ekipa Zory w trakcie wykonywania zlecenia, otrzyma sygnał SOS od zaginionej cywilnej łodzi. Najemnicy ruszą na pomoc wzywającym pomocy nieszczęśnikom, a co wydarzy się dalej i kogo (a raczej co) napotkają, tego możemy się już domyślać.
Równie ciekawe jest to, o czym Edwards wspomniał jakby mimochodem - reżyser liczy, że Rebirth stanie się początkiem nowej trylogii, która przywróci markę Park Jurajski do jej dawnej świetności. Reżyser obiecuje powrót do korzeni, zarówno w kwestii tonu całej opowieści, jak i problemów, jakie będzie ona poruszać.
Brzmi to wszystko bardzo ekscytująco. A jak wyjdzie ostatecznie? O tym, rzecz jasna, przekonamy się w swoim czasie.