Inne filmy o dinozaurach
W tym dziale, znajdziecie inne filmy, w których dinozaury miały mniejszą lub większą rolę. Zapraszamy do lektury:
Brute Force
Rok: 1914
Reżyseria: David Wark Griffith
Obsada: Robert Harron, Wilfred Lucas, Mae Marsh
Produkcja: USA
Fabuła: Na przyjęciu, w klubie Harry Faulkner (Robert Harron) zasypia podczas lektury o człowieku pradawnym. Akcja jego snu rozgrywa się w czasach kamienia łupanego, gdzie Weakhands (Robert Harron) stara się odzyskać swoją ukochaną kobietę z rąk Brute Force (Wilfred Lucas). Jest to ciężkie zadanie, albowiem plemię antagonisty jest silniejsze, przez fakt, że posiada większy arsenał i jest liczniejsze. Role odwracają się gdy Weakhands odkrywa nową broń: łuk i strzały. W ten sposób jaskiniowiec i jego bracia pokonują wroga z dystansu, odzyskując swoją kobietę i honor plemienia.
Komentarz: Prawdopodobnie pierwszy film w którym pojawił się dinozaur. Bestiariusz tworu Davida Warka Griffitha jest bez wątpienia ubogi z racji tego, że film trwa półgodziny i nie skupi się na dinozaurach tylko na praludziach. Oglądając starą i niewyraźną taśmę możemy doszukać się węża, skrzydlatej jaszczurki (oklejonego w wachlarze aligatora) oraz gwoździa programu Ceratozaura. Wyraźnie jest z nim coś nie tak, ponieważ urządza sobie ucztę z roślinności. Każde z tych zwierząt ma poświęcony czas na ekranie nie dłużej niż 10 sekund.
Pełny film możecie zobaczyć poniżej:
The Lost World
Reżyseria: Harry O. Hoyt
Rok: 1925
Obsada: Artur Hoyt, Lewis Stone, Lloyd Hughes, Wallace Beery, Bessie Love
Produkcja: USA
Fabuła: Profesor George Challenger (Wallace Beery) twierdzi, że w głębi amazońskiej puszczy znajduje się tajemniczy płaskowyż na którym udało się przetrwać prehistorycznym gatunkom. Chcąc udowodnić jego rację londyński dziennik organizuje ekspedycje w głąb Ameryki Południowej. Gdy wyprawa dociera na miejsce opowieści Challengera okazują się prawdą. Po wkroczeniu na płaskowyż drużyna zostaje odcięta od drogi powrotnej. Ludzi profesora czeka dalsza wędrówka wgłąb prehistorycznej puszczy.
Komentarz: Przyjemny i oczywiście niemy twór Harrego O. Hoyta wprowadza nas w świat skamielin na płaszczyźnie nie tylko paleontologicznej ale i również kinematograficznej. Kamień milowy w historii filmów z udziałem dinozaurów, jak i prawdopodobnie pierwszy film, w którym użyto tak obfitych efektów poklatkowych.
Przedstawione rekonstrukcje dinozaurów są obecnie nieaktualne, lecz jak na lata dwudzieste walki Allozaurów z Diplodokiem, Triceratopsem oraz Agataumasem, były brutalne i widowiskowe. Wszytko za sprawą kunsztu pioniera efektów specjalnych Willisa O’Briena. Mentora wszystkich przyszłych największych artystów tworzących potężne gady na srebrnym ekranie.
Warto wspomnieć, że we wstępie do filmu wystąpił Sir. Arthur Conan Doyle znany autor książek o przygodach profesora Challengera i Sherlocka Holmesa.
Pełny film możecie zobaczyć poniżej:
King Kong
Reżyseria: Merian C. Cooper, Ernest B. Schoedsack
Rok: 1933
Obsada: Fay Wray, Robert Armstrong, Bruce Cabot, Frank Reicher
Produkcja: USA
Fabuła: Carl Denham (Robert Armstrong) jest niesławnym filmowcem. Znany z brawury nakłania bezrobotną aktorkę Ann Darrow (Fay Wray) do zagrania głównej roli w jego projekcje. Szalone ambicje reżysera wyprowadzają ekipę filmową oraz załogę kapitana Englehorna (Frank Reicher) między mgliste lasy wyspy czaszek, legendarnego miejsca, którego sekrety kryją się od wieków za ścianą ogromnego muru zbudowanego przez nieznaną cywilizację. Filmowcy jednak nie zrażeni tajemniczą budowlą, ryzykują dla sławy i próbują swojego szczęścia przekroczyć na drugą stronę. Ignorancja bohaterów natychmiastowo daje o sobie znać albowiem Ann zostaje porwana przez tubylców. Składają ją oni na ołtarzu ofiarnym dla swojego bożka Konga, olbrzymiego goryla w którego istnienie nie wierzył nikt z załogi. Bóstwo wyspiarzy porywa pannę Darrow. Ludzie Englehorna przystępują do misji ratunkowej, podczas której będą musieli stawić czoła tajemnicom wyspy czaszek.
Komentarz: Tytuł który mogę sławić bez końca. Zrewolucjonizował on i odmienił kino na zawsze. Ponad czasowa historia pięknej i bestii zrealizowana przez ludzi kierujących się miłością do sztuki aniżeli zyskiem. Jego triumf mogli przebić tylko ludzie kierujący się podobnymi ideami i dokonali tego. Dopiero 1993 roku.
Film który dosłownie wyłania się z ciszy. Pamiętajmy, że lata trzydzieste to okres w którym dźwiękowe filmy dopiero raczkowały. Kong wchodzi na scenę z wielkim hukiem. Rozmaite kombinacje kawałków orkiestrowych przeplatanych z akcją to coś zupełnie nowego. Wcześniej cisza dominowała w filmach (np. Universal Pictures) by uwydatnić dialogi. Reżyserzy łamią schematy i bawią się hałasem. Dźwięki upadających drzew i ciał kolosalnych zwierząt dostają specjalnie miejsce w materii dźwiękowej i rozlegają się przy pauzach w muzyce. Wszystko po to by uwypuklić wrażenia. Szczególnie ryk tytułowego potwora. Była to kombinacja warczenia lwa i tygrysa.
Efekty specjalne są dziełem Willisa O’Briena u szczytu formy. Każda lokacja w jaką wpisany jest Kong to czysty „hand made”. By uzyskać efekt zgrania aktorów z tworami O’Briena trzeba było dosłownie wymyślić nowe techniki. Aktorzy grali przed ekranem na którym wyświetlane były wcześniej zarejestrowane przez Willisa sceny w technologii poklatkowej. Inną metodą jest składanie dwóch kadrów razem. Jeden zawierał samego aktora, drugi zaś sceny makiet. Najbardziej wyjątkową techniką, wydaje mi się, jest umieszczenie gotowych kadrów z aktorami bezpośrednio na makiecie np. w jaskini czy w pod krzewami. Wielkość króla wyspy czaszek oddają stworzone w skali 1:1 modele jego ręki, stopy oraz głowy!
Praca O’Briena jest siłą motoryczną dla wielu artystów. Od jego własnych uczniów po aktualnych filmowców. Film jest pozbawiony jednej sceny w której Kong wtrąca marynarzy do szczeliny. Można tą scenę zobaczyć w wersji z 2005 roku w reżyserii Petera Jacksona. Reżyser jednak nie skończył tylko na zawarciu sceny w swoim filmie, ale i odtworzył utraconą scenę przy pomocy metod O’Briena, tym samym oddając hołd mistrzom.
Trailer:
One Million B.C.
Rok: 1940
Reżyseria: Hal Roach Jr., Hal Roach
Obsada: Vicotr Mature, Carole Landis, Lon Chaney Jr., Conrad Nagel
Produkcja: USA
Fabuła: Grupka podróżników szukając schronienia przed deszczem ukrywa się w jaskini. Napotykają tam mężczyznę (Conrad Nagel), który bada historie zapisane na ścianach owej groty. Narrator przedstawia wędrowcom okrutne pradzieje o Tumaku (Vicor Mature), wygnanym z plemienia skały przez swojego ojca Ahkobe (Lon Chaney Jr). Jednakże młody jaskiniowiec dostaje od losu drugą szansę poznając Loanę (Carole Landis) z plemienia muszli.
Komentarz: Tytuł odniósł spory sukces. Został nominowany do nagród akademii w kategorii najlepszej muzyki oraz efektów specjalnych. Za co ta druga nominacja? Za słonia choleryka oklejonego dywanami udającego mamuta, za kolesia w kostiumie tanecznego Allozaura oraz za potyczki MMA z jaszczurkami w roli głównej. Brzmi srogo, prawda? Prawda jest taka, że faktycznie publika była zachwycona autentycznością jaką oddawała praca Roya Seawrighta. Bo co jest nie prawdziwego w prawdziwych zwierzętach? Brutalna walka kajmana z argentyńskim Teju zmroziła mi krew w żyłach. Byłem przerażony patrząc jak krokodylowaty gad konkretnie tłucze swojego mniej agresywnego oponenta. Film miał przez to problemy w takich krajach jak Wielka Brytania z premierą , gdyż audiencja była wrażliwa na takie krzywdy. Jak oceniam samego Roya? Do uśpienia.
Realizacja tego tytułu przeszła swarliwą drogę. Do produkcji Hal Roach i jego potomek zaangażowali wcześniej już znanego z ,Brute Force (1914) D.W. Griffitha. Współpraca starego doświadczonego filmowca i Roacha trwała pół roku i rozpadła się przed zakończeniem prac. Griffith twierdził, że Hal nie zawarł w postaciach odpowiedniej indywidualności jakiej się spodziewał. Widział też, że jego nazwisko promuje film. Ostatecznie starzec postanowił by usunięto jego nazwisko z obrazu. Dobrze? Oczywiście, że tak. Osobiście bym nie chciał by świat podpisywał mnie pod tym kinematograficznym potworem.
Pełny film możecie zobaczyć poniżej:
The Land That Time Forgot
Reżyseria: Kevin Connor
Rok: 1975
Obsada: Doug McClure, John McEnery, Susan Penhaligon
Produkcja: UK/USA
Fabuła: W czasie I wojny światowej niemiecki okręt podwodny napotyka na swoim kursie Brytyjski frachtowiec. Korzystając z okazji kapitan Von Schoenvorts (John McEnery) przeprowadza atak, efektownie posyłając wroga na dno. Gdy Niemcy cieszą się z sukcesu, dają się wpuścić w zasadzkę ocalonych z frachtowca marynarzy z Bowenem Tylerem (Doug McClure) na czele. Brytyjczycy przejmują dowództwo i zamierzają wrócić do domu. Po kilku zamieszkach z Niemcami dochodzi do zawieszenia broni. Jenak podstęp Von Schoenvortsa wyprowadza ich na nieznane wody, gdzie zostają porwani przez prąd podziemnej rzeki. Statek wynurza się w basenie wyspy Caprona. Miejscu istniejącym dotąd tylko w legendach.
Komentarz: Pierwszy atk dzieła Kevina Connora wciąga ukazując zażartą i podstępną walkę dwóch dowódców. Przeciąga widza między jedną, a drugą stroną sporu. Dobrze budowane napięcie jest prowadzone do momentu dotarcia na wyspę. Przedstawienie walki o przetrwanie na Capronie jest zdecydowanie wszelako urozmaicone przez dinozaury. Zależy to od punktu widzenia odbiorcy. Dlaczego? Ponieważ, Moi Drodzy, dinozaury przedstawione w tym filmie są tak bardzo złe, że nie wiadomo czy płakać czy się śmiać. Myślę, że większość po prostu padałaby na widok kukieł i atrap (tak atrap dinozaurów ) jakie zgotował nam Roger Dicken.
Ów człowiek pracował przy efektach specjalnych w filmach takich jak „2001: Odyseja kosmiczna (1968)” oraz „Obcy – 8. pasażer Nostromo(1979)”. Co prawda w obcym był odpowiedzialny za odtworzenie wizji Hansa Gigera, do tego tylko chestburstera. Pracował również przy innym filmie o dinozaurach pięć lat wcześniej „Gdy dinozaury władały światem (1970)” gdzie uważam, że przedstawione poklatkowo gady wypadły całkiem nieźle. Tak tutaj musiała to być raczej wina budżetu jak i również wizji reżysera.
Film jest oczywiście na podstawie książki Edgara Ricea Burroughsa z 1918 roku, kiedy to wielu marzycieli wierzyło, że można odnaleźć i wskazać palcem na mapie miejsce gdzie istnieją prehistoryczne stworzenia.
Trailer: